poniedziałek, 1 grudnia 2008

Upadek Twierdzy Stamford, diabelski triumf w derbach Manchesteru

Minioną niedzielę można określić jako niedzielę derbów. Podczas tego dnia miały miejsce 2 lokalne derby w Londynie i w Manchesterze oraz jedno mniej znaczące pomiędzy tegorocznymi beniaminkami Premiership Hull i Stoke. Na początku chciałbym przedstawić derbowe spotkanie popularnych "The Citizens" oraz "Czerwonych Diabłów" oba kluby są rodem z Manchesteru. Miejscem ich spotkania był City of Manchester Stadium siedziba Manchster City. W prasie to spotkanie określono mianem pojedynku dwóch młodych talentów Brazylijczyka Robinho oraz portugalczyka Cristiano Ronaldo. Pikanterii może dodać fakt, że na ławce trenerskiej City zasiadł Mark Hughes, który kiedyś grał w Manchesterze United. Spotkanie miało elektryzować ale nie zachwyciło, Diabły wywiozły z sąsiedniej dzielnicy 3 pkt skromnie wygrywając 1-0. United okazali się rywalem znacznie lepszym oddając 6 strzałów celnych na bramkę rywali przy 1 celnym strzale graczy City, a także będąc zespołem mającym częściej piłkę 53,5% - 46,5%. Ze wspomnianego przeze mnie pojedynku piłkarzy, zwycięsko wyszedł Cristiano Ronaldo, chociaż mozna go uznać za przegranego, gdyż musiał wcześniej opuścić boisko z powodu czerwonej kartki. Co do Robinho to pokazał kilka ciekawych akcji, ale rzeczywistość pokazuje, że tej klasy piłkarz nie rozwinie swoich umiejętności w takim dość średnim klubie jak Manchester City. Citizens zajmują 14 pozycję z 17 punktami w tabeli, i jak na razie osobiście nie wróżę im zakwalifikowania się w tym sezonie do jakiegokolwiek pucharu. Manchester United natomiast awansował na 3 pozycję w tabeli mając 28 punktów i jedno zaległe spotkanie. Podsumowując można powiedzieć, że wygrał lepiej zoorganizowany zespół, zgrany i dobrze kierowany przez Sir Alexa Fergousona. Nie zamierzam poddawać krytyce zdolności trenerskich Mark Hughesa bo te stoją na wysokim poziomie, ale polityce właścicieli Citizens. Arabski szejk wkrótce zrozumie, że mecze nie wygrywają pojedyncze gwiazdy np. Robinho tylko cały zespół, i Kaka i Buffon nie pomogą mu w jego ambicjach mistrzowskich. W Angli liczyły się i prawdopodobnie będą się liczyć tylko 4 drużyny: Liverpool, Chelsea Londyn, Arsenal Londyn i Manchester United.
Czas na drugi mecz derbowy Chelsea Londyn vs Arsenal Londyn. Gospodarz spotkania Chelsea nie potrafiła wygrać dwóch ostatnich spotkań na tym obiekcie remisując w pucharze ligi z Burnley oraz Newcastle United, jak pokazał wczorajszy dzień można już napisać o 3 spotkaniach bez zwycięstwa na Stamford Brigde. Mecz zakończył się zwycięstwem popularnych "Kanonierów", którzy mimo tego że przegrywali po samobójczym trafieniu Djourou w ciągu zaledwie 4 minut pogrążyli ekipę The Blues. Sam styl obu zespołów nie zachwycał, widać było że trenują je znakomici taktycy Arsene Wenger i Louis Felipe Scolari. Takie mecze są zawsze nieprzewidywalne, pojawia się pytanie jak zagrają czy zachowawczo i spokojnie czekając na błąd rywala, czy od razu rzucą się do ataku, pakując 2 bramki przeciwnikowi i kontolując resztę spotkania. Wczorajszy mecz ukazał w 1 połowie dominującą grę Chelsea, która chciała szybko strzelić bramkę, jednak dość długo nie mogła się sforsować linii defensywnej Arsenalu. Obraz gry zmienił się gdy do przerwy Chelsea potwierdziła swoją dominację zdobywając bramkę, którą zdobył obrońca Arsenalu Johan Djourou. Po przerwie Chelsea zaczeła grać zachowawczo, jednak fatalna dyspozycja piłkarzy środka pomocy Ballacka i Deco, przyczyniła się do wzrostu aktywności piłkarzy z północnej części Londynu. W 59 minucie wspaniałym uderzeniem w okienko Robin Van Persie doprowadza do remisu, sędziowie boczni jednak nie zobaczyli że Holender był na ewidentnym spalonym,(nie była ich to pierwsza pomyłka wcześniej uznano, że Kalou był na pozycji spalonej, chociaż telewizyjne powtórki pokazały że był na równi z obronćą). Nim Chelsea otrząsneła się z tego zimnego prysznica, Robin van Persie w stylu Franka Lamparda w meczu z Bayernem Monachium 3 lata temu(kopia tej sytuacji) w sporym zamieszaniu w obronie londyńskiej Chelsea, pokonuje drugi raz Petra Cecha. Po tej bramce Arsenal już tylko kontrolował grę, Chelsea nie pomogło wprowadzenie Maloudy oraz młodziutkiego Stocha. Chelsea przegrała w ciągu 3 minut wygrany mecz. Dlaczego Chelsea przegrała? Wydaje mi się że gdyby Ballack i Deco zaprezentowali wyższy poziom niż ten, który wczoraj pokazali spotkanie mogło się inaczej skończyć. Chelsea przegrała w środku pola, częste straty i nie udane podania tych dwóch piłkarzy przyczyniły się do opanowania środka przez Denilsona i Fabregasa. Ten wynik pokazuje jeszcze jedną bolesną prawdę o Chelea Londyn - za kadencji Big Philla Chelsea nie wygrała jeszcze spotkania z najgroźniejszymi rywalami w Anglii. Remis z Manchesterem United, przegrana z Liverpoolem i teraz z Arsenalem i remis z Tottenhamem. Jeśli Chelsea marzy o odzyskaniu utraconego przed 2 laty tytułu musi zacząć wygrywać właśnie z takimi zespołami. Mnie osobiście jako kibica Chelsea cieszą zwycięstwa po 4-0 5-0 ze średniakami, najlepszy bilans bramkowy w Europie, ale to wygrane nawet 1-0 starcia z The Reds, Czerwonymi Diabłami i Kanonierami decydują o końcowej pozycji. Dzisiaj cały zachodni Londyn kieruje swoje oczy z nadzieją że była gwiazda Chelsea Gianfranco Zola i jego West Ham United urwie punkty rozpędzonej lokomotywie Beniteza, jeśli nie urwie to The Blues będą mieć 3 pkt straty do lidera i 1 pkt przewagi nad Manchesterem United( o ile ten wygra zaległe spotkanie).

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Zgadzam się z kolegą, iż derby Manchster City - Manchster United nie zachwyciło. Poziom widowiska był słaby, mało celnych strzałów, 100% sytuacji na zdobycie gola jak na lekarstwo. Dodatkowo gwiazda MU Cristiano Ronaldo pretendent do "Złotej piłki" ukarany czerwoną kartką przez dobrze znanego nam sędziego Howarda Webba pokazuje, że mecz obfitował w faule i kartki.
Jeżeli chodzi o drugi pojedynek derbowy pojedynek: Chelsea - Arsenal to dla mnie był to kawał angielskiego futbolu. Mam tutaj na myśli: mnóstwo walki o piłkę, piękne gole, wspaniały doping kibiców, determinacja i duch walki w obu zespołach - całkiem inny mecz w porównaniu z derbami Manchesteru. Można się doczepić do skandalicznego sędziowania, ale ... Chociaż wynik jest niesprawiedliwy to należy podkreślić, iż sędzia jest człowiekiem i może się pomylić. Niestety w meczu mylił się często w obie strony. Fani Chelsea mają prawo być pokrzywdzeni, aczkolwiek w poprzednim sezonie w pojedynku obu zespołów piłkarz The Blues - Didier Drogba strzelił również bramkę ze spalonego, która została uznana. Muszę przyznać, że Chelsea nie grała źle - grała dobrze, lecz to Arsenal wzbił się na wyżyny swoich umiejętności by powrócić(?) do walki o tytuł mistrza Anglii wywożąc z gorącego terenu Stamford Bridge cenne 3 punkty.