czwartek, 28 maja 2009

Manchester United nie odrobił zadania domowego

Po środowym finale Ligi Mistrzów, który wygrała FC Barcelona, stwierdzam, że Sir Alex Ferguson nie odrobił zadania domowego i nie obejrzał wnikliwie półfinałowego starcia zdobywcy pucharu z Chelsea Londyn. Guus Hiddink w obu meczach przeciwko "Dumie Katalonii" pokazał jak należy grać z takim przeciwnikiem.
Siła Blaugrany składa się z dwóch czynników: pierwszy i najważniejszy to środek pomocy z Xavim i Iniestą, którzy odpowiadają za kreowanie gry; drugi z czynników to skrzydła gdzie gra Leo Messi i Thierry Henry często wspomagani przez ofensywnie usposobionych bocznych obrońców. Jeśli te wyżej wspomniane czynniki się powstrzyma, to Barcelona traci swój rozpęd i nie ma pomysłu na grę. Tak zrobiła Chelsea Londyn, świetnie dysponowanymi środkowymi pomocnikami Barcelony zajęło się trio Ballack-Lampard-Essien, a powstrzymanie rajdów "Mesjasza" należało do zadań Jose Bosingwy i Ashleya Cole'a. The Blues skutecznie wybili z rytmu drużynę z Katalonii, która nie miała żadnej koncepcji by sforsować bardzo dobrze dysponowaną linię pomocy i defensywy londyńczyków. Taki jest klucz do zatrzymania i pokonania Barcelony, nie pozwolić im grać w środku boiska i w kryciu jeden na jeden powstrzymywać rajdy skrzydłowych. Tego wczoraj nie zrobił Sir Alex Ferguson a podopieczni Pepe Guardioli boleśnie wypunktowali ten błąd.

Co zrobił zatem szkocki trener?

Przede wszystkim pozwolił "Dumie Katalonii" na granie swojej piłki, Hiszpanie swobodnie wymieniali między sobą piłkę na całym obszarze boiska. "Czerwone Diabły" grały dobrze przez pierwsze osiem minut, był pressing, był odbiór piłki w środku pola, ale czegoś nie było. Tym czymś to wsparcie lub jego brak ze strony bocznych obrońców Evry i O'Shea. Pierwsza bramka to był zarazem pierwszy strzał Blaugrany, padła po tym jak Eto'o dostał podanie ze środka pola, w dziecinny sposób ograł Nemanję Vidicia i wpakował piłkę do siatki. Środkowym obrońcom Manchesteru zabrało asekuracji ze strony ich bocznych kolegów. Bramka wybiła podopiecznych Sir Alexa Fergusona z rytmu, którzy pozwolili grać swoje Barcelonie. Drugi gol to totalne ośmieszenie króla defensywy United Rio Ferdinanda. Jak bowiem zawodnik mierzący 191 cm wzrostu pozwala na oddanie strzału głową piłkarzowi o wzroście 169 cm? Dla mnie osobiście jest to nie do pojęcia.

Jakie więc błędy taktyczne popełnił Sir Alex Ferguson, a było ich dość sporo?

Pierwszym poważnym mankamentem było postawienie na Ryana Giggsa zamiast na Paula Scholesa. Walijczyk był kompletnie bezproduktywny i miejscami niewidoczny, rudowłosy Anglik natomiast idealnie nadał by się do powstrzymywania wraz z Michealem Carrickiem Iniesty i Xaviego.

Drugim poważnym błędem był brak indywidualnego krycia Messi'ego oraz Henry'ego. Argentyńczykiem powinien się zająć Wayne Rooney oraz Patrice Evra, Francuza powinien zatrzymywać John O'Shea. Szkocki trener jakby zapomniał o tym i pozwolił "Mesjaszowi" na swoją grę, który często bardzo groźnie strzelał i ostatecznie zdobył bramkę. Tego błędu Chelsea nie popełniła podczas półfinałowego starcia Messi miał opiekę Bosinwy i Cole'a, którzy sprawili, że w obu spotkaniach był on niewidoczny. Obaj boczni obrońcy Manchesteru O'Shea i Evra zawiedli, często brakowało asekuracji kolegów ze środka, pozwalali na swobodne dośrodkowania Carlesa Puyola, który jest nominalnie środkowym obrońcą.

Kolejną pomyłką Fergusona były zbyt późne zmiany, zbyt długo zwlekał z wprowadzeniem Teveza, który notabene stara się udowodnić swoją wartość, Berbatova i Scholesa. Już pierwsza połowa pokazała, że Anderson Ryan Giggs i Park Ji Sung nie spełniają pokładanych z nich nadziei i jak najszybciej powinni zostać zmienieni. Za późno Sir Alex wprowadził ofensywne zmiany, zbyt długo ufał piłkarzom, którzy zawodzili na każdym kroku.
Śmiem sądzić, że wspomniane błędy przyczyniły się do środowej porażki Manchesteru United, któremu widocznie zabrakło lidera lub zawodnika pokroju Micheala Essiena. Brakowało kogoś kto weżnie na siebie ciężar gry, powstrzyma w środku Xaviego i Iniestę, powiem wprost zabrakło tam SCHOLESA. W pierwszej połowie Anderson i Carrick kompletnie nie radzili sobie ze wspomnianymi wyżej hiszpańskimi piłkarzami.

Blaugrana wygrała zasłużenie wypunktowała boleśnie błędy Fergusona, które tak znakomitemu trenerowi nie powinny się przydarzyć. Obecnie sądzę, że tylko dwa zespoły mają na tyle dobry środek pomocy który zatrzymałby płuca "Dumy Katalonii". Pragnę tutaj wymienić wspomnianą Chelsea Londyn z magicznym trio Lampard-Ballack-Essien oraz ekipę Liverpoolu z Xabim Alonso, Gerrardem i Javierem Mascherano. Pierwsza dobitnie pokazała jak należy grać z Barcelony, druga myślę, że też dała by sobie radę z Hiszpanami.

Recepta na Barcelonę: POWSTRZYMAĆ W ŚRODKU, KRYĆ NA BOKACH,WYBIĆ Z RYTMU, NIE DAĆ GRAĆ IM SWOJEGO.

PS> Sir Alex Ferguson może podziękować Chelsea, że "wyeliminowała" najlepszych obrońców "Blaugrany" Daniela Alvesa i Erica Abidala, zupełnie inaczej mogłoby wyglądać to spotkanie gdyby wzięli w nim udział.

Jakie są wasze opinię na ten temat?

środa, 27 maja 2009

Wracam.....

Po kilku miesiącach przerwy związanej z rozpoczęciem pracy w igolu wracam pisać swojego bloga. Zamierzam jednak zmienić nieco jego formę ze sztywnych pomeczowych sprawozdań na moje osobiste refleksje, czasem analizy taktyczne meczy wzorem moich wielkich blogowych kolegów: Michała Zachodnego, Roberta Błaszczaka, Konrada Fersztera i Łukasza Anczyka.
Jutro wpis dotyczący finału:
Manchester United nie odrobił zadania domowego...
Zapraszam....

poniedziałek, 12 stycznia 2009

Diabły gromią The Blues, Wigan pokonuje Spurs

Wczoraj miał miejsce jeden z największych szlagierów ligi angielskiej, a także piłki europejskiej. Starcie Chelsea Londyn z Manchesterem United na Old Trafford przyciągnęło wiele znakomitości trenerskich całego świata, na trybunach zasiedli Jose Mourinho(były szkoleniowiec The Blues, a obecnie Interu Mediolan), Carlos Queiroz(trener Portugalii), Fabio Capello(trener Anglii), a także Diego Maradona(selekcjoner Argentyny). Oba zespoły miały swoje własne atuty, Diabły były gospodarzem spotkania, i wspaniałą passę wygranych meczów u siebie, natomiast The Blues w tym sezonie znacznie lepiej sobie radzą na wyjazdach niż w meczach przy Fulham Road.
Pierwsza połowa meczu była bardzo ciekawa, nie brakowało też ostrej gry, czego dowodem może być pokazana przez sędziującego ten mecz Howarda Webba żółta kartka dla Franka Lamparda już w 3 minucie spotkania. Przeważającą stroną byli gospodarze, którzy kontrolowali przebieg gry, jednak ciągle brakowało im skuteczności w podaniach i wykończeniu akcji, natomiast The Blues nieco oddali inicjatywę i co jakiś czas kontratakowali. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy padły dwie bramki, pierwsza nieuznana gdyż Ryan Giggs nie wykonał rzutu rożnego w miejscu do tego przeznaczonym, więc musiano go powtórzyć. Podanie w rzuty różnego wspaniałą główką Berbatov przedłużył piłkę do niepilnowanego Vidica, który mocną główką pokonał Petra Cecha.
W przerwie meczu trener Londyńczyków postanowił zastąpić poraz kolejny bezproduktywnego Deco Nicolasem Anelką, jednak Francuz został na skrzydle zamiast stworzyć duet z Didierem Drogbą. Manchester wciąż nie zmieniał tempa i podobnie jak w pierwszej połowie wciąż atakował, jednak wciąż brakowało dokładności, natomiast The Blues bez pomysłu na grę z częstymi stratami piłek oddali pole gospodarzom. W 63 minucie Diabły zaatakowały z lewej strony, Cristiano Ronaldo zagrał do Patrica Evry, który dośrodkował w pole karne, a tam nie upilnowany Wayne Rooney zdobywa drugiego gola, który powoli pogrąża Chelsea. W odpowiedzi w 73 minucie groźnie zaatakowali piłkarze w niebieskich strojach, świetne dośrodkowanie z lewej strony marnuje Didier Drogba fatalnie kiksując i tym razem ukazując bezradność swojej drużyny. Prawdziwy pogrom i upokarzenie dla piłkarzy Chelsea przyszło w 87 minucie spotkania kiedy po dośrodkowaniu Cristiano Ronaldo z rzutu rożnego piłkę do siatki skierował Dimitar Berbatov ustalając wynik spotkania na 3-0. Pod koniec spotkania Didier Drogba bardzo groźnie główkował, jednak piłka nie wpadła do siatki, a Iworyjczyk tym samym pokazał jak daleki jest od swojej formy sprzed 2 lat kiedy został królem strzelców Premiership. Mecz jak zapowiadano był ciekawy, ale też ostry sędzie pokazał aż 8 zółtych kartek w tym 5 dla piłkarzy gości. Manchester skutecznie wypunktował błędy Chelsea, nieco psując i oddalając ich ambicje mistrzostwie i Ostatnio The Blues tak wysoką przegraną odnotowali w lutym 2006 roku przegrywając z Boro. Scolari tym meczem pokazuje, po raz kolejny, że nie potrafi wygrywać, jego bilans z zespołami wielkiej czwórki jest gorszy od bilansu Avrahama Granta i wynosi zaledwie jeden remis i aż 3 porażki, a przed nim rewanże z Kanonierami i The Reds co gorsza na ich terenie. Manchester United w przypadku wygrania swoich zaległych dwóch spotkania z Wigan i Fulhamem zostanie liderem Premiership i mając wtedy punkt przewagi nad The Reds i pięciu nad Chelsea Londyn.

W drugim rozegranym wczoraj spotkaniu na własnym stadionie Wigan zemścił się za dotkliwą porażkę w Pucharze Angli na Tottenhamie(3-1), pokonując go 1-0. Kibicie długo czekali na bramkę, ale dopiero w 90 minucie Maynor Figuroea dał zwycięstwo gospodarzom i tym samym zrzucił Koguty ponownie do strefy spadkowej.

sobota, 10 stycznia 2009

Sensacja w Stoke, dwa spotkania przełożone

Po prawie tygodniowej przerwie swoje rozgrywki wznowiła angielska Premiership. Z ośmiu dzisiejszych meczy rozegrano jedynie sześć. W Portsmouth gdzie gospodarze podejmowali Manchester City i w Londynie gdzie Fulham gościło Blackburn Rovers, zima okazała się silniejsza i zamrożona murawa obu boisk nie pozwalała rozegrać spotkania, w związku z tym mecze zostały przełożone na inny termin.
W pozostałych sześciu meczach 3 razy wygrywali gospodarze, a 3 spotkania zakończyły się podziałem punktów. Aston Villa kontynuuje swoją passę 8 meczy bez porażki, tym razem pokonała ostatni w tabeli West Bromwich Albion. Już w 18 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie po bramce Davisa, w 41 minucie bo fatalny błąd popełnił Scott Carson pakując sobie piłkę do siatki po strzale Gabriela Agbonlahora, kontaktowe trafienie uzyskał Morrison, ale wynik nie uległ zmianie. Villa - WBA 2-1 Dzięki temu zwycięstwu Aston Villa awansowała na 3 pozycję. W kolejnym spotkaniu Arsenal podejmował u siebie mocno przetrzebiony Bolton, w którym na ławce rezerwowych zasiadło tylko 4 piłkarzy w tym Polak Jarosław Fojut, reszta piłkarzy jest chora albo ma kontuzje. Kibicie długo czekali na bramkę, swoje szanse marnowali Robin van Persie i Emanuell Adebayor. Bramkę na wagę 3 punktów zdobył w 84 minucie rezerwowy Nicolas Bendtner, który skutecznie wykorzystał podanie Robina van Persiego. Swoje drugie zwycięstwo zanotował Everton, który na własnym stadionie nie dał szans beniaminkowi z Hull i pokonał po trafieniach Falliniego i Artety 2-0. Remisem 1-1 zakończyło się spotkanie Middlesbourgh z Sunderlandem, gospodarze prowadzili po bramce Alfonso Alvesa, jednak trafienie Kevina Jonesa pozwoliło wywieść gościom 1 punkt. Trwa słaba postawa Newcastle, które mimo atutu własnego boiska nie potrafiło pokonać West Hamu. Sroki po bramce Michela Owena objęły prowadzenie już w 19 minucie spotkania, jednak 10 minut później Craig Bellamy doprowadził do wyrównania. W drugiej połowie to Młoty wyszły na prowadzenie po bramce byłego piłkarza Chelsea Carltona Cole'a w 55 minucie spotkania. Bohaterem Newcastle został Andrew Carrol, którego gol uratował Srokom 1 punkt. W ostatnim mecz Stoke podejmowało lidera Liverpool, który był zdecydowanym faworytem tego spotkania. Jednak po raz kolejny beniaminek postawił wysoką poprzeczkę The Reds remisując 0-0. Pierwsze spotkanie na New Anfield, również zakończyło się bezbramkowym remisem. Stoke widocznie ma patent na zespół Rafy Beniteza, lub ten nie umie pozbierać się po krótkiej przerwie, mimo, że prawie tydzień temu rozbili na St. James Park Newcastle aż 5-1.
Jutro czeka nas prawdziwy szlagier - mecz Manchester United vs Chelsea Londyn, dla obu drużyn to mecz który muszą wygrać, dla trenera The Blues mecz o życie, gdyż po ostatnich słabych wynikach bukmacherzy właśnie teraz typują Scolariego, jako trenera który może wkrótce pożegnać się z posadą. .

niedziela, 28 grudnia 2008

Pogrom na St. James Park, remis Chelsea w derbach Londynu

W kolejce, która kończy rok 2008 mieliśmy sporo niespodzianek. Pogromem zakończył się pierwszy mecz w dzisiejszym dniu, Newcastle przegrał na własnym stadionie z liderem tabeli Liverpoolem, aż 1-5. Do przerwy goście prowadzili 2-1 po trafieniach Gerrarda i Hyypi, kontaktowego gola dla Srok strzelił po sporym zamieszaniu w polu karnym David Edgar. Po przerwie do bramki trafiali już tylko goście- Ryan Babel w 50 minucie, drugą bramkę strzelił Steven Gerrard, a piątą bramkę pogrążającą zespół gospodarzy zdobył z rzutu karnego Xabi Alonso. Skromnym, ale ważnym zwycięstwem może pochwalić się Arsenal, który pokonał po bramce Williama Gallasa Portsmouth 1-0. Dzięki tej wygranej zespół Arsene'a Wengera wrócił na 4 pozycję, jednak Aston Villa zagra swój mecz dopiero we wtorek. Swoje 3 zwycięstwo odniósł zespół Wigan Athletic, który pokonał na Reebok Stadium drużynę gospodarzy Bolton. Całe spotkanie na ławce rezerwowych przesiedzili dwaj Polacy Euzebiusz Smolarek i Jarosław Fojut. Everton wygrał z Sunderlandem 3-0, dla The Toffes to już 3 mecz bez porażki. Dwie bramki zdobył Mikel Arteta. Niespodzianką zakończyły się derby Londynu Fulham na własnych stadionie zremisował z faworyzowaną Chelsea 2-2. Gospodarze tego spotkania zdobyli bramkę już w 10 minucie spotkania, gdy do siatki trafił Clint Dempsey i prowadzili do połowy 1-0. w 50 minucie do wyrównania doprowadził niezawodny dla Chelsea Frank Lampard, a potem w 73 minucie po jego trafieniu Chelsea wyszła na prowadzenie. Kiedy Chelsea myślała, że z Creven Cottage wywiezie cenne 3 punkty, po pierwszym rzucie rożnym dla gospodarzy Clint Dempsey doprowadza do sensacyjnego remisu 2-2. Warto dodać, że Chelsea nie wygrała jeszcze żadnego spotkania z zespołem z Londynu, a ten wynik oddale Liverpool o 3 oczka. Kolejną niespodzianką było zwycięstwo ostatniego zespołu WBA z Tottenhamem Hottspur 2-0. Koguty od 35 grały w osłabieniu, kiedy to Benoît Assou-Ekotto został ukarany czerwoną kartką. Mimo tego osłabenia bramki dla outsidera padły w 83 minucie po trafieniu Romana Bednara, a wynik ustalił w doliczonym czasie gry Criag Beattie. Drugie zwycięstwo zanotował również zespół Gianfranco Zoli, który pokonał beniaminek Stoke City 2-1. Bramki dla Młotów zdobywali Carlton Cole oraz była gwiazda Deportivo la Coruna Diego Tristan, honorowe trafienie dla beniaminka uzyskał Abdoulaye Faye. Podczas tego meczu doszło do niecodzinnej sytuacji kiedy w 54 minucie spotkania czerwoną kartkę dostał zawodnik Stoke Ricardo Fuller, który zaatakował kapitana własnej drużyny Andy'ego Griffina. O ostatnim dzisiejszym meczu przedostatni w tabeli Blackburn Rovers podejmował u siebie Manchester City. Outsider po trafieniach Benny'ego McCarthy'ego i Jasona Robertsa wygrywał do 88 minuty 2-0. Jednak The Citizens w końcówce mocno się zmoblizowali co zaowocowało bramką kontaktową Daniela Sturridge'a, a 1 punkt zapewnił po raz kolejny niezawodny Brazylijczyk Robinho. Dzięki temu wynikowi Manchesterowi City udało się uciec z grupy spadkowej.
Na koniec roku Liverpool został liderem Premiership mającym 45 punktów i 3 punkty przewagi nad drugą Chelsea, tabelę od dłuższego czasu zamykają West Bromwich Albion i Blackburn Rovers z 18 punktami na koncie.

Chelsea znowu wygrywa, Arsenal w dołku, przebudzenie Manchesteru City

W angielski Boxing Day(26 grudzień)rozegrano 19 kolejkę angielskiej Premiership, w której strzelono 25 bramek. W pierwszym spotkaniu Stoke City podejmował u siebie Manchester United, do 83 minuty wynik był dość niespodziewany 0-0, jednak trafienie Carlosa Teveza przesądziło o losie spotkania. Klubowe Mistrzostwa Świata dały się we znaki Diabłom, którym po ciężkich męczarniach z beniaminkiem udało się wywieźć 3 punkty. Chelsea, która miała ostatnio na koncie 3 remisy z rzędu, ku uciesze fanów wreszcie wygrała. Jej łupem na Stamford Bridge padło WBA, które uległo 2-0 po trafieniach Didiera Drogby z 3 minuty i strzale Lamparda w doliczonym czasie pierwszej połowy. Wysokim zwycięstwem 4-1 zakończyło się spotkanie West Hamu z dużo wyżej notowanym gospodarzem Portsmouth. Dla Młotów dwie bramki zdobył Craig Bellamy, który po serii świetnych występów znalazł się na celowniku Manchesteru City. Tempa nie zmiena również Liverpool, który bez problemów poradził sobie z Boltonem, i pokonał go 3-0. Strzelecką formą imponuje Robbie Keane, który zdobył dwie bramki, Boltonowi nie pomógł będący od 66 minuty na boisku Euzebiusz Smolarek. O prawdziwym przebudzeniu mogą mówić kibice Manchesteru City, kiedy ich pupile rozbili Hull, aż 5-1. The Citizens nie wygrali od ostatnich 4 spotkań, i szybko chcieli zapewne wymazać z pamięci ostatnią porażkę z zamykającym tabelę WBA. Dwa gole zdobył powracający po kontuzji Robinho. Dla Tygrysów to już druga tak bolesna porażka ostatnio ulegli Sunderlandowi 1-4. Skromnym zwycięstwem Evertonu zakończyła się ich potyczka z balansującym w grupie spadkowej Middlesbrough. Bramkę dającą zwycięstwo zdobył w 50 minucie spotkania Tim Cahill. Na JJB Stadium Wigan pokonało Newcastle 2-1. O prawdziwym pechu może mówić Arsenal, który mimo prowadzenia 2-0 do 65 minuty po bramkach Denilsona w 39 minucie i Abou Diaby'ego w 48, ostatecznie zremisował z Aston Villą 2-2. Bramki dla Villi zdobyli z rzutu karnego Gareth Barry i w doliczonym czasie gry bramkę na wagę remisu zdobył obrońca Zat Knight. Oba zespoły walczą ze sobą o miejsce w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, po ostatnim meczu Aston Villa ma przewagę nad Londyńczykami 3 punktów. Bezbramkowo zakończyły się derby Londynu między Tottenhamem Hotspur, a Fulham, bramek nie doczekali się również kibice oglądający potyczkę Blackburn Rovers z Sunderlandem. Liderem wciąż pozostaje Liverpool mający ciągle jeden punkt przewagi nad londyńską Chelsea, tabelę zamyka niezmiennie West Bromwich Albion.

wtorek, 23 grudnia 2008

Wygrana WBA, przegrana Hull i hity na remis

Mijająca 18 kolejka angielskiej Premiership przyniosła nam sporo niespodzianek. Największą z nich jest niewątpliwie wygrana ostatniego w tabeli West Bromwich Albion z znacznie bardziej utytułowanym zespołem jakim jest Manchester City 2-1. Bramkę dającą 3 pkt beniaminkowi zdobył w doliczonym czasie gry Roman Bednar, który tym samym "wrzucił" Manchester City do strefy spadkowej. Dla WBA jest to dopiero 3 zwycięstwo w tym sezonie(wcześniej pokonali Middlesbrough,i West Ham), po 10 meczach bez zwycięstwa. Inny beniaminek Hull również sprawił kibicą sporą niespodziankę przegrywając po serii 5 spotkań bez porażki. Pogramcą okazał się dużo niżej notowany Sunderland, który wręcz upokorzył "Tygrysy" pokonując je aż 4-1 na ich stadionie. W innych spotkaniach dominowali gospodarze, Blackburn Rovers pokonało 3-0 Stoke City, Bolton wygrał z Portsmouth 2-1, Middlesbrough uległo Fulhamowi Londyn, po bardzo zaciętym meczu Tottenham musiał uznać wyższość Newcastle doznając porażki 2-1. West Ham United po ostatnim dobrym meczu przeciwko Chelsea(0-0) nie powtórzył tego sukcesu i został pokonany przez Aston Ville 0-1. Dzięki temu zwycięstwu klub z Villa Park awansował na 3 pozycję. W hicie kolejki Arsenal vs Liverpool padł remis 1-1. Arsene Wenger nie wykorzystał absencji Rafy Beniteza, który kierował zespołem poprzez telefon i wiadmości sms, i dodatkowo stracił dwóch ważnych piłkarzy Emanuela Adebayora, który będzie pauzował za czerwoną kartkę i Cesca Fabregasa, który doznał kontuzji i wypadł z gry na okres około 4 miesięcy. Spotkanie było bardzo ciekawe, kibice czekali na bramkę do 24 minuty kiedy to sprytny zwodem Robin Van Persi oszukał Jamie'go Carraghera i silnym strzałem pokonał Reinę. Kibicie Liverpoolu zgromadzeni na Emirates Stadium na bramkę wyrównującą czekali do 42 minuty, Robbie Keane wykorzystał gapiostwo Johana Djorou i pięknym strzałem pokonał Manuela Almunię. W drugiej połowie kibice nie doczekali się bramek, a zespoły z górnej części tabeli musiały się zadowolić podziałem punktów.
Wczoraj rozegrano ostatnie spotkanie, Everton na własnym stadionie podejmował Chelsea Londyn, który ponownie staneła przed okazją objęcia fotela lidera. The Blues byli uznani za faworytów wygrali, aż 8 wyjazdowych, tracąc tylko 1 bramkę. O losie spotkania zadecydował kapitan londyńczyków John Terry, który w 35 otrzymał czerwoną kartkę za brzydki faul na zawodniku Evertonu. Mimo dużej przewagi i wielu sytuacji bramkowych w drugiej połowie gospodarze nie potrafili pokonać świetnie dysponowanego w tym dniu Petra Cecha. Mecz zakończył się podziałem punktów, dla Chelsea to drugi remis z rzędu, stracona szansa wejścia na fotel lidera, to że jeśli Manchester United wygra swoje zaległe spotkania to zrówna się z nimi puntkami. Liderem Premiership już od kilku kolejek pozostaje Liverpool z dorobkiem 39 punktów, tabelę wciąż zamyka West Bromwich Albion z 15 punktami.