sobota, 10 stycznia 2009

Sensacja w Stoke, dwa spotkania przełożone

Po prawie tygodniowej przerwie swoje rozgrywki wznowiła angielska Premiership. Z ośmiu dzisiejszych meczy rozegrano jedynie sześć. W Portsmouth gdzie gospodarze podejmowali Manchester City i w Londynie gdzie Fulham gościło Blackburn Rovers, zima okazała się silniejsza i zamrożona murawa obu boisk nie pozwalała rozegrać spotkania, w związku z tym mecze zostały przełożone na inny termin.
W pozostałych sześciu meczach 3 razy wygrywali gospodarze, a 3 spotkania zakończyły się podziałem punktów. Aston Villa kontynuuje swoją passę 8 meczy bez porażki, tym razem pokonała ostatni w tabeli West Bromwich Albion. Już w 18 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie po bramce Davisa, w 41 minucie bo fatalny błąd popełnił Scott Carson pakując sobie piłkę do siatki po strzale Gabriela Agbonlahora, kontaktowe trafienie uzyskał Morrison, ale wynik nie uległ zmianie. Villa - WBA 2-1 Dzięki temu zwycięstwu Aston Villa awansowała na 3 pozycję. W kolejnym spotkaniu Arsenal podejmował u siebie mocno przetrzebiony Bolton, w którym na ławce rezerwowych zasiadło tylko 4 piłkarzy w tym Polak Jarosław Fojut, reszta piłkarzy jest chora albo ma kontuzje. Kibicie długo czekali na bramkę, swoje szanse marnowali Robin van Persie i Emanuell Adebayor. Bramkę na wagę 3 punktów zdobył w 84 minucie rezerwowy Nicolas Bendtner, który skutecznie wykorzystał podanie Robina van Persiego. Swoje drugie zwycięstwo zanotował Everton, który na własnym stadionie nie dał szans beniaminkowi z Hull i pokonał po trafieniach Falliniego i Artety 2-0. Remisem 1-1 zakończyło się spotkanie Middlesbourgh z Sunderlandem, gospodarze prowadzili po bramce Alfonso Alvesa, jednak trafienie Kevina Jonesa pozwoliło wywieść gościom 1 punkt. Trwa słaba postawa Newcastle, które mimo atutu własnego boiska nie potrafiło pokonać West Hamu. Sroki po bramce Michela Owena objęły prowadzenie już w 19 minucie spotkania, jednak 10 minut później Craig Bellamy doprowadził do wyrównania. W drugiej połowie to Młoty wyszły na prowadzenie po bramce byłego piłkarza Chelsea Carltona Cole'a w 55 minucie spotkania. Bohaterem Newcastle został Andrew Carrol, którego gol uratował Srokom 1 punkt. W ostatnim mecz Stoke podejmowało lidera Liverpool, który był zdecydowanym faworytem tego spotkania. Jednak po raz kolejny beniaminek postawił wysoką poprzeczkę The Reds remisując 0-0. Pierwsze spotkanie na New Anfield, również zakończyło się bezbramkowym remisem. Stoke widocznie ma patent na zespół Rafy Beniteza, lub ten nie umie pozbierać się po krótkiej przerwie, mimo, że prawie tydzień temu rozbili na St. James Park Newcastle aż 5-1.
Jutro czeka nas prawdziwy szlagier - mecz Manchester United vs Chelsea Londyn, dla obu drużyn to mecz który muszą wygrać, dla trenera The Blues mecz o życie, gdyż po ostatnich słabych wynikach bukmacherzy właśnie teraz typują Scolariego, jako trenera który może wkrótce pożegnać się z posadą. .

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nie oszukujmy się - Liverpool z taką grą szybko straci fotel lidera.Liga angielska zaczyna mieć wyrównany poziom i wszystkie zespoły z "Big Four" mogą potracić punkty z teoretycznie słabszymi drużynami.Czy jest to przypadek że LFC zremisowało dwukrotnie za Stoke 0-0?? Czy też przypadkiem było kilka porażek Arsenalu w tym sezonie?? Widzieliśmy jak Arsenal meczył się z Boltonem by ostatecznie wygrać 1-0.Wielu już skreśliło ich z wyścigu o mistrzostwo,ale ... Poczekajmy - do końca sezonu daleko a dzisiejszy mecz MU - CFC da odpowiedź które drużyna jest w lepszej formie i komu bliżej do mistrzostwa.Mam nadzieję,że mecz nie rozczaruje i padnie w nim wiele bramek:)